Pages

piątek, 6 grudnia 2013

Wiatrodzień


„Wygląda na to, że mamy dziś wiatrodzień.” powiedział Puchatek.
„Ale dziś są Mikołajki!” zawołał Prosiaczek. „Jak Mikołaj dotrze do wszystkich z prezentami?”

„Spokojnie prosiaczku, pomożemy mu.” odparł Miś.

Jak powiedział, tak zrobili. I wyszli na najgorszy wiatrodzień w roku. Puchatek szedł powoli przygięty do ziemi od lodowatych podmuchów, Prosiaczek unosił się w powietrzu trzymając końcówki puchatkowego szalika. Wicher targał tumany lodowatego śniegu i szarpał nagimi koronami drzew. Posuwali się z mozołem, trzęsąc się z zimna, ale w końcu po pół godzinie dotarli do nory Królika. „Czy jest ktoś w domu? To my, Mikołajkowe prezenty, otwórz!” Królik otworzył natychmiast i był tak zaskoczony ich odwiedzinami, że aż kilka razy podskoczył pod sufit z radości. Następnie poszli do Mamy Kangurzycy, gdzie zastali oczywiście i Kangurzątko, ale także Tygryska. Wesołemu brykaniu na ich widok prawie nie było końca.

Potem przyszła pora na Kłapouchego. Dla niego wzięli nawet dodatkowy prezent – balonik. Bo kto nie ucieszyłby się z balonika? Kiedy Kłapouchy otworzył im drzwi zobaczył niezwykły widok. W progu stał Puchatek, który w jednej łapce ledwo trzymał wyrywający się na wszystkie strony balonik, a w drugiej – koniec swojego pasiastego szalika. A na drugim krańcu szalika podrygiwał unoszony przez wiatr Prosiaczek, wesoło machając na powitanie. Osiołek z wrażenia zupełnie zapomniał co to narzekanie. I zamiast tego uśmiechnął się szeroko.

Na koniec postanowili odwiedzić Sowę. Kiedy byli już pod jej drzewem, wyjątkowo mocny podmuch wiatru porwał ich obydwu do góry i rozpłaszczył na oknie domku Sowy. „Otwórz, otwórz, to my, Mikołajkowe prezenty!” zawołali, a Sowa czym prędzej wpuściła ich do środka. „Och, jak miło Was widzieć! Cóż za cudowne prezenty, bardzo Wam dziękuję!”. „Ale my tak naprawdę nic nie mamy, przyszliśmy do Ciebie sami.” powiedział Puchatek.


„Ale to jest właśnie najpiękniejszy prezent! Sztuka dawania podarunku polega na tym, aby ofiarować coś, czego nie można kupić w żadnym sklepie.” odrzekła Sowa z uśmiechem. 

„Usiądźcie proszę i napijcie się herbaty z miodem.” I przysunęła przed nich talerzyk z ciasteczkami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz