„Umieszczać czy nie
umieszczać zdjęcia swoich dzieci na FB?” – oto jest pytanie! Zapytaj
kogokolwiek – zapewne będzie miał najmądrzejsze zdanie.
Bardzo prawdopodobne, że trafisz na przedstawiciela jednej z dwóch
ścierających się partii: dzieciofanów lub dzieciofobów. Trudno pozostać
neutralnym. Pomijając kwestie umieszczania wizerunku dzieci bez ich zgody, czy
też niebezpieczeństwa użycia ich przez niepowołane osoby, obie strony wysuwają mocne argumenty za i
przeciw.
Moim zdaniem jednak ważniejsze od pytania „czy” jest „jak”? Bo na
to pierwsze odpowiem – „Jasne, że tak!”. Facebook to odzwierciedlenie naszego
życia, a dzieci są jego nieodłącznym elementem.
Fakt - noworodki są piękne tylko dla rodziców (i to przy
pomyślnych wiatrach). Wszystkie wyglądają tak samo. I przypominają raczej
mistrza Yodę lub gąsienicę. Niewiele jest jednak w życiu momentów równie
przełomowych jak narodziny dziecka. I kiedy znajomi dzielą się ze mną tym
szczęśliwym momentem, cieszę się ich radością.
Nie popieram opinii bobaso-hejterów, że zdjęcia czy
anegdotki o dzieciach to nikogo nie obchodzący bezużyteczny spam. To samo można powiedzieć o każdej dziedzinie
życia, którą użytkownicy FB dzielą się z innymi. Równie irytujące mogą być
zdjęcia kotów, rowerów, moralizatorskie obrazkowe banały czy sushi w pięciu
milionach kolejnych odsłon. Kichniesz na Facebooku, a ktoś zawsze ci powie „Na
zdrowie!”. I komuś zawsze się to nie spodoba.
Dlatego, drodzy rodzice,
jeśli o mnie chodzi, śmiało dzielcie się wybranymi, ważnymi , zabawnymi
i wzruszającymi momentami z życia waszych Skarbów.
Podkreślam jednak – wybranymi. Bo w jednym aspekcie zgadzam
się z internetowymi dzieciofobami: w alergii na prawdziwy dzieciospam. Ciekawa
fotka pociechy od czasu do czasu to jedno. Ale obsesyjna codzienna dokumentacja
ilości mililitrów wypitego mleka czy czynności fizjologicznych, na dłuższą metę
wywołuje wysypkę (u odbiorców, nie dziecka). Jak ze wszystkim w życiu: co za dużo,
to niezdrowo.
A ja, chodzi dzieci nie mam, powiem - oczywiście, że nie.
OdpowiedzUsuńNa przykład na Twoim blogu wszystko jest Twoje, ale jak już wrzucisz zdjęcie na "fejsa", to staje się ono jego własnością i dowolnie może on posiadanymi treściami "obracać" w internetowej, a nawet nie tylko, przestrzeni.
Człowiek w legalny sposób i na własne życzenie traci władzę, kontrolę i prawa do zamieszczanych tam treści - wszyscy akceptowaliśmy regulamin tego tworu, jednak mało kto go czytał.
BTW. Czasem "aż czekam", na pochwalenie się zdjęciem z pierwszego udanego użycia nocnika...
Podejrzewam, że jakby poszukać, to pewnie by się już takie znalazło...
OdpowiedzUsuń