Myślisz, że podróżowanie komunikacją miejską jest nudne. Że korzystają z niej głównie studenci i wracający z marketu emeryci?
Idę sobie spacerkiem, rozkoszując się październikowym, wyjątkowo
urokliwym słoneczkiem. Kontempluję czerwone listki. Jakbym potrafiła, to bym
nawet pogwizdywała. Generalnie ładuję bateryjki.
Tradycyjna rundka dookoła osiedla, znane bloki, kiosk, spożywczak i przystanek autobusowy. Nagle zonk! Na (akurat pustym) przystanku taka sytuacja.
Samotne buty pod ławką. Z jednego wyciągnięta sznurówka zwinięta
w pętelkę pół metra przed butami. Właściciela brak.
To ci zagwozdka! Jakby można było przewinąć taśmę do tyłu -
co tu się stało? Rozumiem październik wyjątkowo ciepły, ale jednak nie na tyle,
żeby w skarpetkach do domu szorować. I właściwie dlaczego? Gdzie właściciel tak
niecnie porzuconego obuwia? Gdzie poniosły go w skarpety jedynie obute nogi?
Albo, co gorsza, gdzie jego ponieśli?
Oglądam się nerwowo za ramię, wydaje mi się, że zza drzewa
niedaleko wychylił się na chwilę niewielki zielony ludzik. Spoglądam do góry,
czy aby nie unosi się nade mną jakiś metalowy spodek. Na szczęście przypominam
sobie, że większość uprowadzeń UFO ma miejsce w nocy. Pewnie dlatego, że
promień światła z nieba wygląda wtedy zdecydowanie lepiej. Przyspieszam kroku i
szybko wracam do domu ryglując za sobą drzwi. Uff. It was close.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz